Stacja szpiegowska

Amerykańską stację nasłuchową wybudowano na sztucznie utworzonym wzniesieniu. Górę tę usypano z kilkudziesięciu milionów metrów sześciennych gruzów ze zniszczonego Berlina. To mierzące ponad 80 metrów wzniesienie obsadzono w późniejszym czasie drzewkami, dzięki czemu zyskało na popularności głównie wśród narciarzy, którzy organizowali tutaj zjazdy. Na jednym ze zboczy posadzono również winorośl, z których produkowano lokalne wino. Jednak ze względu na wyścig zbrojeń USA i ZSRR, postanowiono założyć tu jedną z największych na świecie stacji szpiegowskich, nasłuchującą Wschód. Cztery białe kopuły, inaczej radony, widoczne były ze znacznej okolicy. Niewiele informacji na temat stacji jest pewna i oficjalna, znaczna ich większość to przypuszczenia i domysły. Prawdopodobnie stacja nasłuchowa była częścią światowej sieci Echelon. Niektórzy pracownicy placówki wspominają, że była to nudna i żmudna praca w nieprzyjemnych warunkach. Najprawdopodobniej nasłuchiwano w nich m. in. wschodnioeuropejskie stacje radiowe. Urządzenia nasłuchowej działające w stacji były bardzo czułe.

Po zjednoczeniu Niemiec obiekt przeszedł w ręce lotnictwa. Obecnie miejsce jest opuszczone i czeka na lepsze czasy. Planuje się przekształcić stację nasłuchową w kompleks apartamentowców oraz wybudować hotel oraz utworzyć muzeum szpiegostwa. Z niewiadomych przyczyn inwestycja nadal nie ruszała. Być może spowodowane jest to wysokimi kosztami renowacji obiektu, choć nieoficjalnie mówi się, że władze nie chcą „rozgrzebywać” historii, czego skutkiem mogłoby być pogorszenie stosunków dyplomatycznych Niemiec.