Japan Urbex Trip 2024 – podsumowanie wyjazdu

urbex Japan trip

🏯 60 miejscówek
📆 20 dni
🗺️ 33 000 km
🍜 5 ramenów i 🍣 68364 kawałków sushi

Tak w skrócie można podsumować wyjazd do Japonii. Będąc na miejscu postanowiłem, że opisze pokrótce jak wyglądał ten trip, co widziałem i co czułem będąc chwilę w Kraju Kwitnącej Wiśni. Plan na wycieczkę do Japonii zrodził się w głowie mojej żony Magdy ponad rok temu, a pewnie nawet wcześniej. Choć wtedy traktowałem to jako formę marzenia. Decyzja o wyjeździe zapadła jakoś wiosną 2023, a bilety do Tokio mieliśmy chyba w lipcu. Najpierw był wielotygodniowy reserach urbexów, który zaowocował piękną mapą – wiedzieliśmy już, że nie jedziemy na marne i czekają na nas grube, japońskie miejscówki. O wyjeździe wiedzieliśmy tylko my i kolega, który z nami leciał. Tak naprawdę poza rodziną nie wiedział nikt. Doświadczenie nauczyło, by nikogo z tzw. środowiska urbexowego nie wtajemniczać w swoje plany. Nie będę wchodził w szczegóły dlaczego tak postępuję, ale krótko można to podsumować tak – im mniej ludzie wiedzą o Twoim życiu tym lepiej się ono układa. Kieruje się tą zasadą już od jakiegoś czasu i mogę potwierdzić jej prawdziwość. Ten wpis jest małym odstępstwem od normy, bo zazwyczaj wolę pokazywać zrobione przeze mnie zdjęcie niż pisać bzdety w Internecie.

Podróż do Japonii

Pominę wątek przygotowań i planowania tripu. Trochę różnił się od standardowego planowania np. Francji czy Włoch. A więc – kalendarz pokazuje datę 1 maja 2024. Nie ma odwrotu, czas się zbierać w podróż mającą trwać okoły doby. Garstka osób która mnie zna, wie jak „kocham” podróżować. Wie ktoś może na jakim etapie jest proces wynalezienia teleportu? Mam nadzieję, że już blisko, bo spędzanie godzin w aucie czy samolocie to na równi z upałem dwie rzeczy jakich nienawidzę najbardziej w urbexie. No ale mus to mus. Zapakowaliśmy się najpierw w pociąg a potem samolot, który dowiózł nas do Tokio. Wzięliśmy urbexowóz z wypożyczalni, wcisnęliśmy w niego bagaże i w drogę!

Tokio

Nie chcieliśmy zaczynać z wysokiego c, zatem padł pomysł by najpierw zobaczyć stolicę Japonii, a potem zabrać się za urbex. Muszę przyznać, że Tokio zrobiło na mnie duże wrażenie. Odwiedziliśmy kilka bardziej i mniej popularnych miejsc oraz atrakcji i zakończyliśmy dzień pysznym ramenem.

Japonia – jaką ją zapamiętam?

Kraj Kwitnącej Wiśni zapamiętam jako miejsce niezwykle piękne (jedno z najpiękniejszych jakie widziałem), pełne niezwykłych ludzi, którzy są niesamowicie uprzejmi i pomocni. Miałem możliwość spróbować wielu japońskich potraw i napojów, wśród których moimi ulubionymi są ramen, sushi i herbata. W jednej restauracji sushi podał nam robot! Zjadłem niezliczone ilości sushi – tak naprawdę pod koniec wyjazdu czułem się chodzącym nigiri. Kulinarnie był to niezwykle udany wyjazd.

Miałem przyjemność nocować w starych, tradycyjnych domach japońskich gdzie śpi się na podłodze na futonach. Nie zawsze było to wygodne, ale fakt, że mogłem poczuć i doświadczyć tego klimatu było bezcenne. Wielu Japończyków, którzy gościli nas w swoich domach było przemiłych i ciekawych tego co tu robimy i skąd jesteśmy.

W Japonii widziałem tak piękne miejsca (i nie mówię teraz o urbexach), że nie da się tego opisać słowami. Wielu ma o mnie i Magdzie mniemanie, że biegamy z aparatami w rękach od świtu do zmierzchu po urbexach. Są wyjazdy i kraje, gdzie można, a nawet warto wykorzystać czas dostępny na zdjęcia, ale w Japonii mieliśmy czas na wiele rzeczy. Jedną z nich była klasyczna turystyka gdyż udało nam się zobaczyć m. in. Hiroszimę, przepiękne pola ryżowe na zboczu wzgórza, dwie stare miejscowości z zabytkową zabudową, kamienistą plażę nad oceanem oraz wiele innych pięknych miejsc. Ponadto widziałem dzikie małpy oraz skaczące delfiny w zatoce na tle zachodzącego słońca (kadr niczym z filmu!). Widziałem zbiór ryżu. Widziałem górę Fuji z samolotu i z ziemi (robi niezwykłe wrażenie). Podczas podróży po Japonii miałem okazję podziwiać piękno Japonii – piękne domy, pola ryżowe oraz niezliczoną ilość gór i wzgórz, jezior, rzek, strumieni, lasów, wybrzeży, zatok i wysp. Załapałem się nawet na kilka kwitnących wiśni!

Japoński urbex

O urbexach w Japonii wiedziałem wcześniej tyle, że są mega grube i dość proste do zdobycia. Zaopatrzeni w tę wiedzę zaczęliśmy właściwy trip. Jakie było nasze zdziwienie gdy na drugiej miejscówce uruchomiliśmy alarm. Można powiedzieć, że był to wypadek przy pracy, bo skuteczność mieliśmy potem na niezwykle wysokim poziomie. W zasadzie jak nie zburzyli nam urbexu, to wbitka była niemal pewna. Ci z Was, którzy śledzą co dodaję na stronę mogli zauważyć, że lubię i cenię sobie miejscówki, które nadszarpnął ząb czasu i natura przejmuje nad nimi kontrolę. Możecie zatem sobie wyobrazić jak szczęśliwy byłem, gdy mogłem fotografować dziesiątki miejsc, które były dla mnie definicją urbexów idealnych.

Miałem możliwość zobaczyć, zwiedzić, dotknąć oraz sfotografować 60 opuszczonych miejsc w Japonii. Wśród nich były m. in.: hotele, samochody, szkoły, domy, restauracje, kliniki, szpitale, salony gier (Pachinka), wesołe miasteczka, samoloty, świątynie buddyjskie, zajazdy, fabryki, kluby ze striptizem, kolejki linowe oraz zalany kurort (zdjęcie na górze tego wpisu). Śmiało mogę powiedzieć, że był to najlepszy wyjazd urbexowy w moim życiu. Takiego ogromu świetnych miejsc nie widziałem, jeszcze na żadnym tripie. Co prawda irlandzkiego hotelu dalej nic nie przebiło, ale pod kątem całości urbexu to był to najlepszy wyjazd w moim życiu. I nie mam tu na myśli tylko aspektu fotograficznego (ah te kadry!), ale przede wszystkim odmiennego klimatu tamtych miejsc. Na zawsze zapamiętam opuszczone japońskie szkoły, które miały niepowtarzalny klimat. Nierzadko na miejscu były preparaty w słoikach, instrumenty muzyczne, rysunki dzieci i oczywiście dziesiątki starych, malutkich stolików dla uczniów. A to wszystko okraszone rozkładem, roślinnością i kurzem.

Na osobny akapit zasługuje Fukushima, którą miałem okazję odwiedzić. Jadąc tam wiedziałem jaką tragedią dla tamtejszej ludności była katastrofa elektrowni atomowej, ale dopiero na miejscu można się o tym przekonać w pełni. Widziałem plecaki i tornistry dzieci zostawione na stolikach, worki z butami na haczykach, ususzone ryby w akwariach. Chyba największe wrażenie zrobił na mnie kalendarz w jednym z domów, który wciąż wisiał otwarty na marcu 2011 roku… Przypomnę że katastrofa elektrowni w Fukushimie miała miejsce 11 marca 2011 roku.

Pożegnanie z Japonią

Po 20 dniach wycieczki wróciliśmy do domu. Wszystko co dobre kiedyś się kończy. W wypadku tripu do Japonii wydaje mi się, że skończył się bardzo szybko, a mimo to dużo się działo i wiele widziałem. Czy było warto? Oczywiście! Myślę, że tak udanego wyjazdu jeszcze długo nie będę miał, ale wspomnienia i zdjęcia jakie zabrałem z Japonii zostaną ze mną na zawsze.

Fotokomórka w Sieci: