Prypeć

prypeć

Szpital

Zakłady Jupiter

Wesołe miasteczko

Przedszkole

Szkoła

Laboratorium (dawne przedszkole)

Basen

Dom Kultury „Energetyk”

Supermarket

Prypeć

Zobacz również:

Opuszczone wioski w Strefie

Czarnobyl

prypećMiasto Prypeć, którego budowę rozpoczęto 4 lutego 1970 roku, miało służyć pracownikom elektrowni w Czarnobylu oraz ich rodzinom. Osada znajdowała się zaledwie 4 kilometry od kompleksu energetycznego. Miasto o powierzchni 5,7 kilometrów kwadratowych, wybudowano od podstaw na pustym polu. Łączna długość wszystkich ulic w Prypeci wynosiła 12 kilometrów. Architekci chcieli postawić najnowocześniejsze miasto w kraju, ze wszystkimi wygodami i atrakcjami. Korzystano tutaj z najlepszych koncepcji urbanistycznych. Nic zatem dziwnego, że ściągali tu ludzie z całej Ukrainy, zachęcani świetnymi warunkami socjalnymi. Bardzo łatwo można było otrzymać tu mieszkanie i dobrze płatną pracę. Docelowo planowano, by osiedliło się tu 80 tysięcy osób. Ulice były bardzo dobrze rozplanowane, ponoć dzięki temu niemal w ogóle nie była potrzebna sygnalizacja świetlna. Miasto było ładne, czyste, kwitły krzewy i rozwijały się młode drzewka, co ciekawe na próżno było szukać tutaj pomnika Lenina – po prostu go nie było. Miasto posiadało swoje kino „Prometeusz”, teatr, szpital, liczne szkoły i przedszkola, a nawet: kawiarnię „Prypeć”, basen, stadion oraz centrum kultury „Energetyk” i szkołę muzyczną z salą koncertową na kilkaset miejsc. Sklepy były bogato wyposażone, co nie należało do codzienności w tamtych czasach na Ukrainie. Prypeć był miastem „idealnym”, a przynajmniej ówczesne władze socjalistyczne chciały, by taka opinia krążyła wśród obywateli. Średni wiek mieszkańców Prypeci w 1986 roku wynosił 26 lat. W mieście było aż 15 przedszkoli i 5 szkół, liczne place zabaw. Osadę otaczał las, nie było żadnych kominów czy trujących fabryk. Miasto czerpało bowiem czystą energię z elektrowni jądrowej w Czarnobylu.

26 kwietnia w Prypeci

Tragedia mieszkańców Prypeci zaczyna się nocą z 25 na 26 kwietnia, kiedy to dzieci wybiegają na wiadukt łączący miasto z Czarnobylem. Stoją i obserwują pożar bloku nr 4. Było to jedne z nielicznych wzniesień nieosłoniętych drzewami, które było bombardowane promieniowaniem gamma, nawet do 600 rentgenów na godzinę. Wiadukt ten nazwano potem „Mostem Śmierci” ze względu na dużą dawkę promieniowania jakie przyjęły dzieci. Mówi się, że część z nich poniosła śmierć wyniku choroby popromiennej.

Sobota. Mieszkańcy rozpoczynają kolejny dzień. Część z nich idzie do pracy, dzieci zmierzają do przedszkoli. Nikt nie jest świadomy zagrożenia, tego, że chodzą po radioaktywnym pyle, wdychają go. Wiadomo tylko, że w nocy wydarzył się wypadek i zginęły dwie osoby, nic poza tym. Część mieszańców jedzie na działki w pobliżu „Czerwonego Lasu”. Jeszcze tego samego dnia trafią do szpitali w Kijowie z popromiennymi oparzeniami stóp… Na targu na świeżym powietrzu sprzedawane są warzywa, owoce, chleb, wszystko niczym nie przykryte. W restauracji w hotelu Polesie odbywa się huczne wesele. Ludzie spotykają się w kawiarniach, w parku. Życie toczy się jak w każdą zwykłą sobotę…

Ewakuacja Prypeci

W dniu ewakuacji miasta po katastrofie w Czarnobylu, populacja Prypeci wynosiła niemal 50 tysięcy mieszkańców. Ludzie do ostatniej chwili nie wierzyli, że ich sen o bezpiecznym i wygodnym życiu się kończy. 27 kwietnia 1986 roku władze zarządziły przymusową ewakuację całego miasta. Na główny plac w Prypeci przyjechało ponad tysiąc autobusów z Kijowa, które miały na zawsze zabrać stąd mieszkańców Prypeci. Polecenie było proste – można zabrać tylko drobiazgi i oczekiwać na autobus pod bramą. Część wciąż żyła zbliżającym się świętem 1 Maja, na którym miano otworzyć wesołe miasteczko… Wielkie koło diabelskiego młyna nigdy nie uruchomiono. Jeszcze dzień wcześniej dzieci w szkołach ćwiczyły scenki do występów artystycznych.

ewakuacja prypeci

Ewakuacją miasta Prypeć dowodził generał Giennadij Bierdowow. Sporządzono plan ewakuacji, który okazał się nieskuteczny. Było to bardzo trudne, zwłaszcza logistycznie, zadanie o niespotykanej dotąd skali. Nikt na świecie nie ewakuował nigdy tak dużej liczby ludności. Problemem było również promieniowanie. Trzeba było przetransportować mieszkańców możliwie najbezpieczniejszą trasą. Droga ewakuacji biegła przez wspomniany wcześniej „Most Śmierci”, zatem trzeba było możliwie szybko przez niego przejechać. Kierowcy autobusów z początku nie wiedzieli gdzie i po kogo jadą. Gdy ich poinformowano o sytuacji tylko jeden z nich odmówił pomocy. Wielu nie zdawała sobie sprawy z zagrożenia – istnieją przekazy, w których kierowcy autobusów grali w piłkę czy nawet piekli ziemniaki w oczekiwaniu na pasażerów. Część z nich przypłaciła to potem chorobą popromienną.

Już wieczorem 26 kwietnia rozpoczęto informować ludność o planowanej ewakuacji. Prypeć podzielono na 5 sektorów operacyjnych. O godz. 13.00 dnia następnego przez radiowęzeł wydano komunikat o treści:

Towarzysze! W związku z awarią w Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej i podnoszeniem się poziomu promieniowania ogłasza się ewakuację miasta. Należy zabrać ze sobą dokumenty, niezbędne rzeczy oraz w miarę możliwości prowiant na trzy dni. Początek ewakuacji o godzinie 14:00”.

Aby uniknąć paniki mówiono, że to tylko czasowe rozwiązanie. Niektórzy mieszkańcy wierzyli, że powrócą do swoich mieszkań.

Trzy godziny przed ewakuacją w jednym z mieszkań zmarł jeden z mieszkańców Prypeci. Śmierć spowodowana była dłuższą chorobą. Najtragiczniejszy był jednak fakt, że rodzina nie miała możliwości nawet pożegnania swojego bliskiego. Mężczyzna został później pochowany przez sanitariuszy…

Zakazano zabierania ze sobą jakichkolwiek zwierząt. Część psów jeszcze długo biegła za autobusami. Po ewakuacji psy w Prypeci zaczęły łączyć się w stada i atakować pozostałych ludzi. Zostały one potem wszystkie zastrzelone przez specjalne oddziały wojska. Podobno bano się mutacji, choć oficjalna wersja to zapobieganie rozprzestrzenianiu się radioaktywnego pyłu na sierści zwierząt. Ewakuacja przebiegła całkiem sprawnie. O godzinie 16:20 ostatni z 1100 autobusów przejechał przez „Most Śmierci”. Zatem o 16:20 Prypeć przestała istnieć… 20 kilometrową kolumnę autobusów eskortowała milicja. Kiedy przejeżdżali przez wioski, ludzie czynili znak krzyża w kierunku wysiedleńców.

W samych autobusach ewakuowano ok. 34 tysięcy ludzi. Kolejne 10 tysięcy opuściło miasto indywidualnie głównie samochodami osobowymi. Pozostała część (ok. 1000 osób) wyjechała pociągiem ze stacji Janów. Ok. 1000 mieszkańców zostało jeszcze trzy dni, by pomagać w pracach przy elektrowni oraz pomagać chorym. Nikt nie pomyślał wtedy o zmianie ogumienia autobusów, które na swych kołach wywiozły z miasta promieniotwórczy pył…

Autobusy rozjechały się w różne strony. Dramatyczne sceny rozegrały się we wsi Iwankowo, do której przywieziono część wysiedleńców. Okazało, że nie wszyscy tamtejsi mieszkańcy chcą przygarnąć ludzi z Prypeci pod swój dach. Bali się promieniowania i tego, że razem z nimi wniosą do ich domów skażony pył. Autobusy odjechały, a mieszkańcy Prypeci zostali pozostawieni samym sobie… Jeden z pilotów śmigłowca, który leciał wówczas nad okolicą wspomina tłumy ludzi: kobiet i dzieci, lekko ubranych, zmierzających szosą do Kijowa.

Niezwykła jest również historia dwóch starszych kobiet z Prypeci, które przez ponad miesiąc ukrywały się w opuszczonym mieście. Były to: Anastazja Stiepanowna Siemieniak oraz Maria Iwanowna Karpienok. 28 maja zostały zatrzymane przez milicję i przewiezione do kijowskiego szpitala.

Po ewakuacji miasta postanowiono wyrzucić z mieszkań wszelkie wyposażanie na zewnątrz. Następnie ciężarówkami przewożono je za miasto, gdzie wrzucano do wykopanych dołów i przykrywano ziemią. Miało to na celu zniechęcić mieszkańców do powrotu. Początkowo myślano, że uda się oczyścić miasto ze skażenia i sprowadzić mieszkańców do domów. Specjalne ciężarówki krążyły po mieście i zmywały domy oraz ulice. Szybko okazało się, że to niemożliwe…

likwidatorzy

1 maja 1986 roku nastąpił nieoczekiwany wyrzut radioaktywnych pierwiastków jak: jod, cez, cyrkon, stront czy ruten. Wszystko za sprawą rozgrzania rdzenia do temperatury 3000 °C, co doprowadziło do topnienia paliwa jądrowego. Niektóre z lotnych pierwiastków dostały się do atmosfery, a następnie wraz z wiatrem zaczęły przemieszczać się na południe, w tym nad Kijów. Należy wspomnieć o trwającym wówczas pochodzie, na którym były tysiące ludzi, w tym liczne dzieci. Władze milczały o zagrożeniu, gdyż w komunistycznym kraju najważniejsza była propaganda i świętowanie 1 maja zgodnie z tradycją… Nie zmienia to faktu, że duża część wyżej postawionych polityków, po cichu ewakuowała swoje rodziny ze stolicy.

Opuszczone miasto

Obecnie miasto wciąż jest opuszczone. Po niemal 30 latach Prypeć wygląda przerażająco. W opuszczonych budynkach do dziś można znaleźć przedmioty codziennego użytku, a w szpitalu łóżka czy lekarstwa. Szpital w Prypeci znany jest również z innego powodu – to właśnie w piwnicach tego budynku likwidatorzy zostawili swoje skażone ubrania. Do dziś leżą w ciemnych pomieszczeniach i promieniują. W opuszczonym mieście obecnie spotkać można dzikie zwierzęta, które zadomowiły się tam na dobre. Roślinność coraz bardziej wdziera się w miasto, pochłania je. Miasto jest również notorycznie rozkradane przez złomiarzy czy bezmyślnych turystów, którzy zabierają nawet wspomniane wcześniej napromieniowane skafandry ze szpitala… Natura również robi swoje – warunki atmosferyczne jak opady, mrozy czy wiatr powoli niszczą pozostawione same sobie budynki.

Zdjęcia oraz tekst objęty jest prawami autorskimi i zabrania się wykorzystywać go we fragmentach lub całości bez zgody autora.

Literatura:

  1. “Czernobyl. Od katastrofy do procesu”, Siwiński W., Warszawa 1989
  2. „Piołunowy Las”, Mycio M., Poznań 2006
  3. “Raport z Czarnobyla”, Miedwiediew G., Warszawa 1991
  4. wikipedia.org